top of page

Teatr jednego aktora pośród złej fantazji.

W ubiegłym tygodniu na Netflixa weszła najnowsza, a tym samym ostatnia część przygód konia z Hollywood – BoJacka Horsemana. Wyjątkowy – końcowy sezon został rozbity na dwie części, jedna z nich ukazała się późną jesienią 2019 roku.


Opowieść o losach legendarnego konia – aktora towarzyszy nam już od sześciu sezonów. W tym czasie doczekała się wielu zwolenników, jak i przeciwników. Od czterech lat staje się laureatem nagrody Critic’s Choice Television Award w kategorii najlepszego serialu animowanego. Międzynarodowe Stowarzyszenie Twórców Filmu Animowanego nie pozostało w tyle i w 2019 roku przyznało nagrodę za odcinek Dog Days Are Over (i nagle w mojej głowie rozbrzmiewa Florence Welch J ), a już w 2020 BoJack wygrywa w kategorii najlepszego animowanego serialu. W latach poprzednich wyróżniony został również scenariusz, Amerykańska Gildia Scenarzystów przyznała nagrodę za odcinki Stop the Presses.


Na rodzimym filmwebie – jeżeli jest to dla kogokolwiek jakikolwiek wyznacznik – BoJack zebrał ocenę dość imponującą, bo 8,6/10, co stawia go na dziesiątym miejscu w rankingu, tegoż serwisu, skupiającego w ogół siebie najlepsze 10 seriali wszechczasów. Na podium stają też Nasza planeta – jedna z nowszych produkcji Netflixa, o tematyce stricte przyrodniczej, następnie Czarnobyl pokazujący od wnętrza problem, którego skutki widoczne są na świecie cały czas, bo jednak wybuch reaktora jądrowego nie jest kwestią posprzątania i zapomnienia. Na trzecim miejscu przepychanka między Starkami, a Lannisterami, czyli jedna z najbardziej kasowych produkcji HBO – Gra o Tron.


Przechodząc do sedna – opowieść o przebrzmiałej gwieździe, już dawno mającej za sobą lata świetności, jednak ciągle pławiącej się w luksusach nie stanowi ciekawego zalążka historii. Ba, nawet może odstraszać. Jednak tu, nic nie jest proste. Zamiast pokazywać dostatnie życie, jako życie szczęśliwe autorzy opowieści pokazują brud i smutek, który jest efektem lat ciężkiej pracy nad wcielaniem się w role, zapomnieniem, kim się właściwie jest i w końcu stanowiący skutek złych stosunków z rodzicami. Brutalna prawda, jaką niesie za sobą serial to ta, że jeżeli nie jesteś dla kogoś zyskiem, jesteś nieważny. Reprezentowanie nihilistycznego podejścia nie jest raczej wynikiem złego stanu emocjonalnego twórców, a odarciem dorosłego życia ze sprzedawanego nam przez media uroku i propagandy uśmiechu. Jak nie jesteś szczęśliwy, to kim jesteś w życiu?


Ostatni sezon jest zamknięciem cyklu dość burzliwej historii życia Horsemana. Kiedyś aktor – obecnie wykładowca na jednym ze stanowych uniwersytetów - ma wrażenie, że osiągnął w końcu stabilność. Jednak to tylko iluzja. BoJack jest uwikłany w tajemniczą historię z koleżanką po fachu – Sarą Lynn (stanowiącą doskonałą metaforę dziecka wychowanego i zniszczonego przez Hollywood – jak np. Britney Spears). Konsekwencje przeszłości stają się nie do zniesienia, a sekrety wychodzą na jaw. Brak wsparcia i zaufania innych również odgrywa rolę w całej sytuacji. Para detektywów skrupulatnie śledząca ostatnie kroki, które poczyniła przed śmiercią Lynn doprowadzają do, obciążających BoJacka wniosków. Dodatkowo, jak co sezon zmagamy się z licznymi retrospekcjami stanowiącymi odniesienia do relacji z matką czy ojcem.



To sezon, w którym również Todd (moja absolutnie ulubiona postać) mierzy się z demonami, jakie zaczynają wyrównywać z nim dystans. Dotychczas kojarzony z lekkodusznym podejściem do spraw, emanujący kreatywną i pozytywna energią czuje się bezradny wobec konfliktu sprzed lat, który teraz wyjątkowo mu ciąży. Mimo hipotetycznie stabilnej sytuacji, pierwszy raz możemy zobaczyć Todda w takiej „ciężkiej” sytuacji. Jak z niej wybrnie? Jestem przekonana, że kto jak kto, ale Todd spadnie na cztery łapy, niczym rasowy kocur.


Kolejnym wątkiem jest ten, będący kontynuacją miłosnego trójkąta, w który uwikłał się rezolutny labrador Peanut Butter, Diane oraz Pickles. Cała historia jest dość zawiła i w efekcie Peanut Butter ciągle poszukuje z Pickles idealnego kandydata do zdrady. Jednocześnie PB odnosi kasowy sukces ze Stówką Tatuśka i serial staje się jedną z silniejszych pozycji na rynku.


Diane z kolei próbuje zwalczyć blokadę twórczą i napisać planowaną od lat autobiografię. W między czasie trafia w tunel pełen retrospektywnych myśli, które odzwierciedlają stany wewnętrzne, próbując to zwalczyć popełnia książkę o zupełnie innym charakterze. W między czasie próbuje cieszyć się związkiem, który możemy śledzić od początku szóstego sezonu.


Jak zwykle – serial pełen jest metafor, stanowiących odniesienia do naszego świata i naszych stanów emocjonalnych. Mimo, że można odnieść wrażenie zerowego związku z rzeczywistością poprzez zwierzęta w głównej roli, dzięki sposobowi zbudowania ich postaci stanowią „szablony” ludzi, których możemy spotkać w życiu codziennym. Serial stawia poprzeczkę wysoko, bo w sposób doskonały umie opisać stany wewnętrzne osób z problemami mentalnymi. Przedostatni odcinek na chwilę po obejrzeniu pozostawia uczucie „oczyszczenia umysłu” z jednoczesną silną refleksją odnośnie tego, dokąd mogą zaprowadzić nas decyzje życiowe i stosunki z innymi ludźmi. Dla mnie jak zwykle – fabularnie i jakościowo kreskówka na najwyższym poziomie. Oczywiście jestem lekko rozczarowana, że to już koniec, jednak sądzę, że „trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść” i twórcy zrobili to w dobrym momencie. Na całe szczęście nie „zwijają interesu” i działają dalej, ale już nie z Netflixem. Na platformie Amazona pojawiła się produkcja reżysera BoJacka o tytule Undone opowiadająca historię Almy, która w efekcie wypadku otrzymuje dar wpływania na bieg czasu. W ten sposób próbuje rozwiązać nurtującą ją zagadkę śmierci swojego ojca


Adriana Kozłowska

62 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

XXL W MODZIE

Post: Blog2_Post
bottom of page