top of page

Kolorowy świat czarno-białych ludzi

Zdjęcie autora: Tworzywo - Gazeta studenckaTworzywo - Gazeta studencka

Ludzie są przesiąknięci nieodpartą potrzebą poszukiwania prawdy. Zdawać by się mogło, że obecne czasy to idealny moment, aby wreszcie do niej dojść. W dobie przepływu ogromnych ilości informacji, w każdej setnej sekundy człowiek jest w stanie łapać te, które są w stanie zbliżyć go do poznania świata. To nie jest jednak zadanie łatwe, a nikt nigdy nie uczył nas je wykonywać z należytą starannością. A z roku na rok, z dnia na dzień, informacji zbędnych albo szkodliwych przybywa, a te prowadzą do powstawania schematów myślenia, które zamiast zbliżać się do prawdy, powodują, że od niej uciekamy. Czy ja znam prawdę, że mam czelność kogokolwiek moralizować? Nie, ale chciałbym uderzyć młotkiem w skrzynie z napisem „poglądy i ideologie” i dodać parę trójek czy piątek do tego zero-jedynkowego podejścia do życia, które obserwuję coraz częściej.


To niesamowite, że w erze największej globalizacji, kiedy ludzkość mierzyć się musi z problemami na skalę światową, jesteśmy – jako społeczeństwo – tak mocno podzieleni. Niestety wojna ta trwa, nie tylko na jednej płaszczyźnie. Nie ma dwóch zwaśnionych stron, które można ze sobą pogodzić. Frontów tej walki jest niezliczona ilość i choć pozornie to wszystko wydaje się tak bardzo zróżnicowane, to wszędzie chodzi o to samo. Starcie jednej prawdy, z drugą prawdą. Problem polega na tym, że każda z nich uważa się za tą jedyną i nie uznaje istnienia drugiej.


Na ławie oskarżonych siedzą media masowe i Internet oraz naturalne, ludzkie dążenie do skrajności. Każdy chce być jakiś. I tak znajdujemy gdzieś tą swoją wersję prawdy i pragnąc być konsekwentnym – co uważa się za społecznie pożądane – szukamy tylko dowodów na to, ze nasza wersja, to ta właściwa. Lajkujemy odpowiednie profile, wchodzimy na konkretne strony, kupujemy tylko te gazety, które są nam przychylne, a opozycyjne kanały w telewizji czy stacje radiowe oskarżamy o brak obiektywizmu i kłamstwo. I tak wpadamy w pułapkę, w której nie zdajemy sobie sprawy, że jesteśmy tylko częścią czyjegoś planu lub interesów i jesteśmy gotowi walczyć, o to żeby świat zrozumiał naszą prawdę. Ten sam schemat działania istnieje przy politycznych kłótniach przy rodzinnym stole i przy zamachach terrorystycznych. Inna jest tylko skala samego zjawiska i manipulacji, jaka została tu zastosowana.


Jak mogłem porównać krwawe ataki na ludność cywilną ze zwykłą sprzeczką konserwatysty i postępowca? Pójdę jeszcze o krok dalej, bo do tego samego pudła wrzucę jeszcze katolicyzm, nacjonalizm, antyglobalizm, feminizm, antyklerykalizm, kapitalizm i tysiące innych poglądów, ideologii i religii, które są jedynie schematami podyktowanymi węższym lub szerszym kontekstem i gloryfikującymi mniejsze lub większe podziały społeczne. Celowo nie wspomniałem o faszyzmie czy komunizmie, bo obawiam się, że nie starczyłoby stron na to, by się z tego wybronić. Od razu jednak zapewniam, że nie mam na celu atakowania kogokolwiek – raczej stanę po stronie wszystkich na raz. Szklanka może być do połowy pusta lub pełna, a punkt widzenia zależy od punktu patrzenia.



W większości poglądów jest bardzo wiele dobrych aspektów. Problem z nimi natomiast jest taki, że istotna część z nich dąży do skrajności. Do tego dochodzi fakt, że ludzie wyznający daną ideologię często nie widzą luk w swoich doktrynach i nie pozwolą sobie na przyznanie, że inny światopogląd może mieć – akurat w tej konkretnej kwestii – lepsze rozwiązana. To często kończy się dyskursem, a co gorsza sporem, w którym największym towarem deficytowym jest chęć osiągnięcia kompromisu.


Często też zdarza się sytuacja, w której rzucamy wielkimi i modnymi hasłami na pokaz, aby pilnie dopasować się do jakiegoś nurtu, powielając błędy w rozumowaniu albo nakręcając spiralę nienawiści. I tak, oburzeni targami z psim mięsem w Wietnamie, nie są w stanie pojąć, że kotlety na ich talerzach to też przejaw ogromnego cierpienia, a wszyscy, którzy po filmie „Kler” zaczynają nienawidzić kościoła, nie są świadomi, że robią tez krzywdę dobrym ludziom.


Idealnym przykładem, wcześniej wspomnianej, spirali nienawiści jest obecny kryzys imigracyjny w Europie. Wystarczyło zmanipulować kilka jednostek, aby przeprowadziły zamach samobójczy. To spowodowało ogromny wzrost niechęci wobec wyznawców Islamu. Ziarno trafiło na podatny grunt, gdzie znalazło się kilka kolejnych jednostek, które odczuwając ogromne odtrącenie z powodu swojego wyznania, szukały zrozumienia w radykalizacji swoich poglądów. I tak kolejne zamachy doprowadziły do jeszcze większej niechęci, naprzeciwko której stanęli skrajnie lewicowi aktywiści. Społeczeństwo Europejskie zaczęło kłócić się między sobą, używając coraz śmielszych argumentów, a kryzys jak trwał, tak trwa nadal. Nie wierzę, że tego problemu nie dałoby się rozwiązać, gdyby każda strona podeszła do tego bez klapek na oczach i nie zasłaniała się wyznawanymi przez siebie religiami, ideologiami czy poglądami.


Z każdej strony atakowani jesteśmy przeciwstawnymi do siebie wizjami świata i lekcjami życia. Często utożsamiając się z jedną z nich, nastawiamy się wrogo wobec tej drugiej. Silna presja wyboru powoduje w nas pewien dysonans, z którym ciężko sobie poradzić. Co jest dobre, a co złe? Problem w tym, że nic nie jest do końca dobre i nic nie jest do końca złe, a zauważymy to jeśli porzucimy pewne ograniczenia.


I tak z jednej strony słyszę „dorośnij”, by z drugiej słyszeć „pielęgnuj w sobie dziecko”, jedni mówią „żyj szybko, nie trać czasu, wyznaczaj cele, osiągaj bogactwo”, a inni „nieważna jest przyszłość i przeszłość – liczy się tu i teraz”. Niektórzy uważają, że tylko system i globalizacja mogą działać w tym świecie, zapominając o cierpieniu ludzi w Azjatyckich fabrykach, drudzy wychodząc z niemieckiego sklepu do francuskiego samochodu krzyczą, że to naród i kraj stanowią najważniejsze wartości.


Kilka lat temu zauważyłem pojawiający się trend na lekki bunt wobec tego systemu. Ludzie zaczęli widzieć, że Świat często nami steruje, a my jako ludzkość jesteśmy tylko pionkami w tej grze. Po kilku latach idea wątpienia we wszystko i próba bycia krytycznych skończyła się ruchem antyszczepionkowym, chemitrials, medycyną holistyczną i wieloma innymi absurdalnymi ideologiami, które stanowią dowód na to, jak ludzie bardzo pragną skrajności.


Teraz zastanawiam się, czy nie włożyłem kija w mrowisko. Z jednej strony wszystkich rozumiem. Ruch feministyczny ma dla mnie jasne podłoże. Powiedzieć, że kobiety miały przez minione tysiące lat dużo ciężej niż mężczyźni, to jak nic nie powiedzieć. A to wszystko nic w porównaniu do czarnoskórych, homoseksualistów czy Żydów. Piekło jakie zgotowały ideologie takie jak patriarchat, rasizm, antysemityzm, nazizm czy komunizm są wystarczającym uzasadnieniem ich obecnej postawy. Niemniej jednak walka o równość przybiera często tak absurdalnie skrajne oblicze, że w zasadzie wystarczy się tylko nie zgodzić, by być oskarżonym o szowinizm, homofobię czy wcześniej wspomniany rasizm czy antysemityzm.



Sytuację tę zaogniają też mainstreamowe media i popkultura, która na masową skalę wplata wątki nadmiernej poprawności politycznej do dyskursu publicznego. Jakikolwiek sprzeciw wobec tego zjawiska często kończy oskarżeniem o „mowę nienawiści”. I tak zgadzam się, że wiele grup społecznych w dalszym ciągu doświadcza nienawiści i dyskryminacji, ale ta sytuacja tylko to zaognia. Jeśli ktoś nie wierzy, niech spojrzy na dyskusję o czarnoskórych elfach i driadach w serialu „Wiedźmin”. Czy konieczne było takie naginanie rzeczywistości w imię poprawności politycznej, które spowodowało tylko lawinę niechęci i hejtu?


Stoimy w obliczu globalnych problemów takich jak katastrofa klimatyczna, kryzys imigracyjny czy chociażby postępująca automatyzacja, która idąc w parze z przeludnieniem na planecie budzi obawy o przyszłość wielu istot. Z tymi problemami nie poradzimy sobie podzieleni. Żadna grupa lewicowych aktywistów nie zatrzyma topniejących lodowców, żadna grupa konserwatywnych nacjonalistów nie poradzi sobie z milionami uchodźców czy nawet imigrantów przybywających na stary kontynent.


Należy pamiętać, że najważniejsze jest zrozumienie. Jeśli zrozumiemy siebie, możemy zrozumieć drugiego człowieka, a jeśli zrozumiemy drugiego człowieka, możemy zrozumieć świat. Nie zatracajmy się w ideologiach, nie dążmy do skrajności, zawsze szukajmy kompromisu. Każdy człowiek zasługuje na szczęście i nie można mu tego odbierać, bo wszyscy żyjemy i umieramy tak samo. Zróbmy porządek we własnych głowach, a potem w swoim najbliższym otoczeniu – reszta przyjdzie łatwiej.


Kamil Kowalski

65 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

XXL W MODZIE

MY - opowiadanie

Comments


Post: Blog2_Post
bottom of page