top of page

Cebulactwo?

Przeglądając internety, memy, i inne „hehe fora” natrafiłem na słowo, które sprawiło, że zakręciła mi się łezka w oku: „Cebulactwo”. Aż przypomniał się 2k15: cebula to, cebula tamto, Ty cebulaku - jeden wielki „viral”. O ile dobrze pamiętam później przeistoczyło się to - niczym larwa w motyla - w Janusza i Grażynę, Matiego i jego ziomka Sebę, dziewczynę Karyne, bombelki: Brayanka i Jessice. Czas mijał, nawet spory kawał czasu, bo aż pięć lat, zdążyłem zapuścić włosy, ściąć się na łyso i zapuścić je jeszcze raz, zrobić licencjat, prawie skończyć magistra. Trzykrotnie zmienić miejsce zamieszkania, wyjechać na prawie pół roku do Holandii. Wstęp już prawie za nami, możemy powiedzieć że, już się znamy, a nawet, że wiecie o mnie więcej niż 99% ludzi na świecie. Teraz, wspólnie przypomnijmy i wyjaśnimy sobie co znaczy to słowo, które do dziś nie znikło z Internetu.



Skąpstwo, oszczędność, chciwość, chytrość w połączeniu z zazdrością czy zawiścią. Określeń wiele, a zagadnienie jedno za to bardzo obszerne. Cebulactwo, co to? Kim są cebule/cebulaki? Co nam daje bycie cebula? To i wiele innych pytań a cel jeden: dowiedzieć się o co chodzi.


Cebulactwo to, swoistego rodzaju uwarunkowania genetyczne oraz kulturowe, polegające na chęci posiadania wszystkiego, co najlepsze (uznane za luksusy przez ogół społeczeństwa), przy jednoczesnej chęci wydania jak najmniejszej ilości pieniędzy. Dotyczy to również ilości posiadanych dóbr: jak najwięcej, za jak najmniej. Coś na podobieństwo wielosztuk w Żabce… nie jest to nic złego: pomijając to, że nie kupując polskich produktów nie przyczyniamy się do rozwoju własnej gospodarki (przepraszam, musiałem), chyba że jest to połączone z zawiścią lub zazdrością. Jest to rodzaj narodowego nowotworu, który płynie w naszej krwi od czasów PRL-u, kiedy było wszystkiego mało i trzeba było kombinować, jakby tu dostać więcej i nadal się z tego nie potrafimy wyleczyć. Można to odziedziczyć, lecz jeżeli, los nie będzie przychylny, nie przejmujcie się i wy możecie zostać prawdziwą cebulą. Można się tego nauczyć poprzez obserwacje i naśladowanie Cebulaków, bądź przebywanie w otoczeniu przesiąkniętym cebulactwem.


Kim są rasowe cebule? Jak je rozpoznać?


Tu zaczynają się schody. Nie jest to proste, ponieważ zazwyczaj świetnie się kamuflują. Wyglądają jak wszyscy inni wokół nas, nie wyróżniają się praktycznie niczym, choć zdarzają się ekstrawaganckie wyjątki. Powstał nawet nowy styl w modzie na cześć cebuli: normcore, czyli wyglądanie ładnie, a jednocześnie normalnie. By przybliżyć wygląd reprezentantów tej kasty, z pomocą przychodzą nam późniejsze formy Cebulaków - Janusz i Grażyna. „Skiety i Klapki” jak w piosence rapera Kabe, podkoszulka biała (opcjonalnie z siateczki), tak zwana „żonobijka”, reklamówka z Żabki albo Biedronki, pokaźny wąs i brzuszek piwny - mamy typowego Janusza. Kobiety: futerko, „kusa” spódniczka lub sukienka, oczywiście w kolorach tęczy. Porównać je można do sroki, które uwielbiają wszystko co się świeci, no i oczywiście markowe. Wszędzie Gucci, Prada, Dior, bo przeciętny Polak ubiera się tylko w hi-endowe marki, kupione, oczywiście, na bazarku „u pani Krysi”. Balejaż lub wściekło czerwone włosy, trwała lub „doczepy” – przed Państwem Grażyna.


Zachowanie


Rozpoznanie „cebuli” po zachowaniu wydaje się już prostsze. Jest to oszczędność i „smykałka do interesów” oraz zawiść. Każdy „polak-cebulak” wie, że sąsiad to złodziej i najlepiej, żeby mu się Passat zepsuł. I do tego to polskie obycie, kiedy jesteśmy zagramanicą! Kto chociaż raz nie krzyknął czegoś obraźliwego w ojczystej mowie, niech pierwszy wrzuci post na Facebooka - przecież mówimy po polsku, nikt nas nie zrozumie. Syndrom cebuli to nie tylko oszczędność, to także lenistwo. Niechęć do działania w celu poprawienia swojej sytuacji i brak aspiracji to podstawa. Można wysnuć teorie, że po wprowadzeniu 500+ oraz innych socjali i benefitów, ilość takich osobników wzrasta, parafrazując powiedzenie, „jak cebule po deszczu”.



Jakie profity płyną z bycia cebula?


Oczywiście przypływ gotówki, bo kupiliśmy taniej więcej i „lepiej”. Niestety jest to jedyny plus. Meblościanka, dwudziesto-calowa plazma na ścianie, biały Opel Astra w combi lub działka na jednym z miejscowych osiedli, solone paluszki, by przywitać gości. No i żeby syn miał trójki w szkole, jakże przeciętne i niczym niewyróżniające się marzenia, każda „cebula” chce je spełnić. Oczywiście nie jest to złe, ale czy to że nie jest złe od razu oznacza ze jest dobre?


Bogowie, prawdziwe ikony „Cebulactwa”, osoby o których każdy słyszał i każdy zna. Chytra baba z Radomia, która na miejskiej wigilii zabrała ze stołu trzy, dwulitrowe butelki napoju, by inni mieli mniej. Ludzie którzy tratowali się nawzajem w walce o wigilijnego karpia podczas przeceny w Lidlu x2. Jarosław Kuźniar pochwalił się w jednym z wywiadów, że w nietypowy sposób oszczędza podczas wycieczek do Kanady i USA. Stwierdził, że kupuje różne produkty w amerykańskiej sieci Walmart, a po wakacjach zwraca je, mówiąc, że mu nie odpowiadają. Najlepiej będzie jak po prostu zacytuję wypowiedź, naszego bohatera, z rozmowy, z dziennikarzem pisma dla kobiet "Grazia".


"Na podróż z dzieckiem wcale nie jest trudno się spakować, nie trzeba brać wanienek, krzesełek i bóg wie czego jeszcze. Fotelik samochodowy? Nie ma sensu. Do Kanady i USA nie braliśmy żadnych gadżetów. Pojechaliśmy do Walmartu, kupiliśmy wszystko, co było nam potrzebne, a pod koniec podróży wszystko oddaliśmy, mówiąc, że nam nie pasowało." stwierdził Kuźniar podczas rozmowy z pismem dla kobiet "Grazia". To tylko przykłady, najwięksi z największych. A co się dzieje wśród tych nieokrytych medialną sławą, niech pozostanie tajemnicą.


A więc: chcesz być oszczędny? To bardzo dobrze, tylko po co ta zawiść? Kiedy sąsiad kupi samochód pogratuluj mu i ciesz się jego szczęściem zamiast myśleć ile ukradł lub jak się dorobił na łapówkach i lewych interesach.



Mateusz Markowski

96 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

XXL W MODZIE

Post: Blog2_Post
bottom of page